Szaleństwa na stokach alpejskich
Do Austrii wybrałam się w lutym, wraz z grupą znajomych, aby poszusować po białych alpejskich stokach. Noclegi zarezerwowaliśmy w Sankt Leonhard, niewielkiej miejscowości w zachodniej Austrii, znajdującej się około 84 kilometry od Innsbrucka, w przepięknym tyrolskim regionie. Sankt Leonhard znajduje się w małej dolince, otoczonej górami. Obejmuje kilkanaście domów, mały sklepik samoobsługowy i niewielką kapliczkę, z której codziennie o 6:30 rozlega się bicie dzwonów. Jest cicho, spokojnie, na żadne après-ski nie ma co liczyć w tym mieście. Jednak dla kogoś szukającego odpoczynku i ciszy jest to miejsce idealne.
Aby dostać się na lodowiec Pitztal (najwyżej płożony lodowiec w Tyrolu) trzeba było dojechać do miejscowości Mittelberg (około 15 minut drogi autem lub ski-busem), wsiąść do pociągu – kolejki Gletscherexpress, która wjeżdżała tunelem dosłownie wydrążonym w skale na wysokość 2840 m n.p.m. Na tej wysokości znajduje się centrum – punkt startowy dla tras zjazdowych o różnym stopniu trudności i długości, a także restauracja i wypożyczalnia sprzętu. Jeśli chodzi o same trasy narciarskie to jest ich kilka (głównie są to trasy czerwone), ale wszystkie dobrze przygotowane i malownicze. Na początki tras można się dostać orczykiem, tzw. „kotwicą”, gondolą, lub najciekawszym według mnie, wyciągiem kanapowym (szczególnie polecam luksusowy wariant z podgrzewanymi kanapami). A więc jest różnorodnie, ciekawie i co najważniejsze – nie ma tłumów. Nie czeka się prawie w ogóle w kolejkach na wjazd do góry, na stokach nie ma przepełnienia. Jedynie w restauracji, w porze obiadowej, nieco rośnie zagęszczenie ludzi i wtedy trudno o wolny stolik. Ale i taka sytuacja ma swoje dobre strony, ponieważ współbiesiadowanie kończy się zazwyczaj poznaniem nowych osób i ciekawymi rozmowami. A muszę wspomnieć, że spotkani przez nas ludzie byli naprawdę bardzo otwarci, sympatyczni i chętni do pomocy (nawet kilkuminutowe zatrzymanie się na stoku wywoływało natychmiastowe reakcje i pytania, czy wszystko w porządku).
![]() |
Kolejka Gletscherexpress właśnie zjechała na dół i czeka na pasażerów |
![]() | |||||||||||||
Restauracja Gletscherrestaurant w porze obiadowej |
Będąc w okolicy polecam odwiedzić 2 szczególne miejsca:
1. najwyżej położona (3440 m n.p.m.) kawiarnia w Austrii „Cafe 3.440” - posiada częściowo oszklony taras, z którego rozciąga się zapierająca dech w piersi panorama Alp. Na szczyt można wjechać gondolą.
![]() |
Najwyżej położona (3440 m n.p.m.) kawiarnia w Austrii „Cafe 3.440” |
2. odsłonięty kawałek lodowca Pitztal – jest to potężny kawał mieniącego się w słońcu, błękitnego lodu, do którego można prawie bezpośrednio podjechać czerwonym szlakiem. Jednocześnie stanowi on bardzo efektowane tło do zdjęć.
Niedaleko ośrodka Pitztaler Gletscher znajduje się centrum narciarskie nad jeziorem Rifflsee – tam również znajdują się trasy zjazdowe o różnym stopniu trudności i długości. Według mnie są one nieco trudniejsze niż na Pitztaler, mimo takiego samego oznaczenia kolorystycznego. Trasy niebieskie miejscami przypominają czerwone, a trasy czarne są naprawdę, naprawdę bardzo strome. Wokół jeziora przygotowane są także trasy pod narty biegowe, lub po prostu do spacerów, jeśli ktoś woli taką formę aktywnego spędzania czasu.
![]() |
Ośrodek narciarski nad jeziorem Rifflsee |
KARNETY Skipass
Ceny są wysokie, ale w opłatę za skipass wliczona jest także kolejka Gletscherexpress, wyciągi i skibus, no i to są Alpy! A więc płaci się też za przepiękne widoki i fantastyczne warunki do jazdy na nartach czy na snowboardzie.
Przykładowo: sześciodniowy karnet Pitztaler+Rifflsee kosztuje ok. 1000 zł. Więcej informacji (nie tylko o cenach) na http://www.pitztaler-gletscher.at/pl
Skipass’y wystawiane są jako key cards (bezdotykowe karty elektroniczne wielokrotnego użytku). Kaucja wynosi 2,00 €. Zwrot karty możliwy jest we wszystkich punktach sprzedaży.
0 komentarze