Co mnie zaskoczyło na Gran Canarii?
Co mnie zaskoczyło na Gran Canarii? (mimo dogłębnej analizy kilku blogów podróżniczych i jednego kieszonkowego przewodnika)
1. Dość duża amplituda temperatur między dniem a nocą - wydawało mi się, że Wyspa Kanaryjska to w kwestii temperatur oznacza nic innego jak upał za dnia i może nieco mniejszy, ale nadal trwający, nocą. Nic bardziej mylnego. Po pierwsze - na północy wyspy, gdzie rozpoczynaliśmy naszą podróż, spotkała nas niespodzianka - było wietrznie, chmurzyście i siąpił deszcz, co troszkę popsuło nam wakacyjne nastroje. Po drugie - jak już znaleźliśmy się na tej "właściwej" (czytaj: słonecznej) części wyspy zauważyliśmy, że upał (Słońce w zenicie!) jest całkiem znośny dzięki delikatnemu aczkolwiek permanentnemu wiatrowi wiejącemu znad oceanu. I, o ile w dzień było miło, to tuż po zachodzie Słońca robiło się rześko i niezwłocznie trzeba było się cieplej ubrać. Reasumując: żałuję, że nie wzięłam więcej ciepłych ubrań, a przynajmniej jeszcze jeden zestaw: spodnie+bluzka na długi rękaw.
2. Słaba znajomość języka angielskiego - ciężko się było dogadać zarówno z panią z recepcji, panią w sklepie, kelnerem jak i tamtejszą przewodniczką. Jeśli już ktoś deklarował umiejętność mowy w tym języku to i tak nie bardzo można było się dogadać. Komunikacja w zasadzie odbywała się zdaniami prostymi, niegramatycznymi z drobną pomocą gestykulujących rąk. Wiele nazw/oznaczeń było też tylko w języku hiszpańskim co czasami mogło nieco utrudniać poruszanie się po wyspie (przykład: przez blisko pół godziny krążyliśmy po ciasnych, krętych i stromych uliczkach jednego z miasteczek wyspy szukając choć skrawka miejsca do zaparkowania auta, niezauważając wyraźnego napisu "Aparcamiento").
4. Wszechobecna nagość - przygotowując się do wyjazdu czytałam, że na plażach Gran Canarii można spotkać nudystów, ale czytać a zobaczyć to dwie różne sprawy. Spacerując brzegiem najpopularniejszej chyba na wyspie plaży Maspalomas mijały nas przeważnie osoby 60+ lub 70+ prezentujące swe ciała w całej okazałości. I żeby było jasne - nagie ciała mnie nie szokują, ale... Ale widok dyndających wokół mnie różnych niemłodych już części ciał, pań w rozmiarze XXL prezentujących swój latami hodowany cellulit i fałdy tłuszczu, widok pomarszczonych zadków itp. skutecznie pomniejszył radość z beztroskiego i romantycznego spaceru oceanicznym brzegiem... Nagość gościła nie tylko na plaży, przy basenie, ale i na przykład na dworcu autobusowym (jakież było moje zdziwienie jak obaczyłam parę młodych ludzi wchodzącą na dworzec - obydwoje w samych spodenkach).
0 komentarze